Treść zadania
Autor: eryk Dodano: 3.10.2010 (17:20)
potrzebuję streszczenia -Potop- Tęcza- Anny Kamieńskiej z podr.kl5 z góry dziękuję
Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.
Najlepsze rozwiązanie
Rozwiązania
Podobne zadania
Streszczenia na temat skarby króla Biskalara Przedmiot: Język polski / Szkoła podstawowa | 1 rozwiązanie | autor: 1111 5.5.2010 (17:06) |
streszczenia Przedmiot: Język polski / Szkoła podstawowa | 5 rozwiązań | autor: pyska98 20.5.2010 (15:28) |
Zad.3 , str.273, podr. Między Nami, kl.5 Przedmiot: Język polski / Szkoła podstawowa | 2 rozwiązania | autor: Konto usunięte 24.5.2010 (17:27) |
Potrzebuje na poniedziałek streszczenia opowiadania pt."Mój pierwszy przyjaciel" Przedmiot: Język polski / Szkoła podstawowa | 1 rozwiązanie | autor: kiciusia 18.9.2010 (20:59) |
Potrzebuje streszczenia przygody Adama Cisowskiego z powieści "szatan z 7 Przedmiot: Język polski / Szkoła podstawowa | 1 rozwiązanie | autor: zuzwiki 5.10.2010 (18:10) |
Podobne materiały
Przydatność 50% Potop
1. Rozporządzenia testamentu Herakliusza Billewicza. - Przekazanie Wodokt i Mitrunów wnuczce Aleksandrze Billewiczównie. - Przekazanie Lubicza Andrzejowi Kmicicowi. - Przeznaczenie wnuczki albo do życia zakonnego, albo do małżeństwa z - Andrzejem Kmicicem. 2. Przyjazd Andrzeja Kmicica do Wodokt w styczniu 1655 roku. - Rozmyślania Oleńki o przeznaczonym jej narzeczonym. -...
Przydatność 55% Streszczenia mitów
Demeter i Kora Kora, córka Demeter zabawiała się wraz z nimfami. Zbierała rośliny i plotła wieńce. Najbardziej urzekł ją kwiat zwany narcyzem. Patrząc na niego przypomniała jej się smutna historia myśliwego imieniem Narcyz. Zapomniawszy o przestrodze matki zerwała go. Wtem rozwarła się ziemia, z której czeluści wyleciał Hades i porwał piękną dziewczynę. Zauważyła to...
Przydatność 70% Streszczenia przypowieści.
PRZYPOWIEŚĆ O SIEWCY Jezus opowiedział do zebranego nad jeziorem ludu przypowieść o siewcy: Siewca wyszedł siać w pole i rozsiewane ziarna padały na rożne podłoża: jedne na drogę, skąd wydziobały je ptaki, inne na miejsca skaliste, gdzie szybko po wzejściu uschły, a jeszcze inne miedzy ciernie, które je zagłuszyły. Dopiero gdy ziarno trafiło na żyzną glebę, wydało...
Przydatność 55% Streszczenia lektur
>>>
Przydatność 65% Człowiek potrzebuje wiary – człowiek potrzebuje Boga
Motto: „Człowiek potrzebuje wiary – człowiek potrzebuje Boga.” Szanowni zebrani, koleżanki i koledzy chciałbym dzisiaj wypowiedzieć się na temat potrzeby wiary a w szczególności wiary w Boga. Trudno nawet dokładnie zdefiniować kim jest Bóg? Wiemy, że podobno jest dobry, sprawiedliwy, miłosierny, ale czy On naprawdę jest? Żeby żyć musimy oddychać, jeść, pić,...
0 odpowiada - 0 ogląda - 1 rozwiązań
0 0
sylwia11877 4.10.2010 (15:12)
```Andrzej oznajmił Janowi Kazimierzowi, że załatwił nocleg
w Żywcu. Na prośbę monarchy opowiedział o pojmaniu rajtara, czym spowodował, że Tyzenhaus przeprosił go za swą podejrzliwość. Mężczyźni podali sobie ręce i padli w objęcia.
Rozdział XXIV
Orszak królewski nocą dotarł do Żywca. Jan Kazimierz zatrzymał się na plebani, a Andrzej rozpuścił wokół wiadomość, że „poseł cesarski ze Śląska udaje się do Krakowa”. Następnego dnia wszyscy ruszyli do Suchej, a potem do Nowego Targu. W drodze omijali miejsca dostępne dla nieprzyjaciela, a król cieszył się na rychłe dotarcie do Lubowli. Zatrzymali się w wąwozie, który przypominał korytarz. Ludzie byli zmęczeni, nagle usłyszeli nadciągające w ich kierunku wojsko. Okazało się, że był to szwedzki podjazd. Gdy wróg był już bardzo blisko, Kmicic z Kiemliczami ruszył do ataku
. Tymczasem Tyzenhaus z żołnierzami wysunęli się na czoło, by własnym ciałem bronić swego władcę. Pułkownik jeszcze raz udowodnił swe męstwo. Z wyciągniętą szablą skoczył na Szwedów. Rozległy się wrzaski i jęki. Szwedzi byli oszołomieni, ponieważ wzięli Babinicza za rodaka (miał ubiór szwedzki, który przywdział po wyjściu z klasztoru). Zaczęła się bitwa. Choć Jan Kazimierz chciał też wziąć w niej udział, Tyzenhaus zasłonił mu drogę
. Szwedzi z uwagi na ciasne otoczenie, zepchnęli Kmicica z Kiemliczami pod ciężarem koni i ludzi do tyłu. Ruszyli na króla, a droga do niego była wolna. Wówczas Tyzenhaus rozpoczął obronę, lecz z uwagi na różnice w liczebności oddziałów nie miała dużych szans na powodzenie. Jan Kazimierz, zdając sobie sprawę z nadchodzącej klęski, ruszył sam do walki. Nagle z góry wąwozu zaczęły spadać na Szwedów bryły śniegu, kamieni, skał, które miażdżyły ludzi i konie. Zrobił się zamęt. Okazało się, że nieznajomymi byli górale. Kilkuset ludzi zaczęło spuszczać się z góry wąwozu po śnieżnych pochyłościach. Siekierkami wybili resztę wrogów, a od biskupa krakowskiego usłyszeli, że uratowali polskiego
króla. Monarcha płakał, a wybawcy całowali go po nogach. Opowiedzieli, ze przyszli z pomocą, ponieważ widzieli, jak czterech rycerzy uderzyło na Szwedów, których oni umyślnie za pomocą fałszywego przewodnika
zwabili do wąwozu. Chcieli odwetu na agresorze za to, że dwa dni temu napadli na wojsko, z którym podobno podążał król. Usłyszawszy to, Jan Kazimierz nakazał poszukiwania Kmicica, którego żołnierze wydobyli spod trupów końskich i ludzkich. Przeżył dzięki okalającemu go pancerzowi.
Rozdział XXV
Orszak ruszył wśród pieśni góralskich dalej do Lubowli, do Lubomirskiego. Dołączyła do niego napotykana szlachta, ludzie spod Nowego i Starego Sącza i pułk pod wodzą Wajmiłłowicza. Jan Kazimierz ze swą świtą wjechali na wysokie
wzgórze. Z oddali ujrzeli wojska pana marszałka koronnego – Jerzego Lubomirskiego. Przedstawiały się pięknie i majestatycznie: „Las zielonych z czarnymi proporczyków chwiał się nad nimi; przodem jechał porucznik Wiktor, za nim kapela janczarska z dzwonkami, litaurami, kotłami i piszczałkami, dalej ściana piersi końskich i ludzkich w żelazo zakutych. Rozpływało się na ten widok wspaniały serce królewskie. Wraz za husarią następował znak lekki, jeszcze liczniejszy, z gołymi szablami w ręku i łukami na plecach; potem trzy sotnie semenów, barwnych jak mak kwitnący, zbrojnych w spisy i samopały; potem dwieście dragonii w czerwonych koletach; potem poczty panów różnych, już w Lubowli bawiących, czeladź strojna jak na wesele, trabanci, hajducy, pajucy, węgrzynkowie i janczarowie do służby przy osobach pańskich przeznaczeni. A mieniło się to jak tęcza, a nadjeżdżało gwarnie i szumno, wśród rżenia koni, chrzęstu zbroi, huku kotłów, warczenia bębnów, dźwiękania litaurów i krzyków tak gromkich, iż zdawało się, że śnieg od nich z gór opadnie. W końcu za wojskami widać było karety i kolasy, w których widocznie jechali świeccy i duchowni dygnitarze”.
Tłumy towarzyszące królowi wydały okrzyk radości, a on postanowił, że na górze poczekają na marszałka. Wojska stojące u podnóża ustawiły się w dwa szeregi. Środkiem na białym koniu jechał Lubomirski. Był silnym i stanowczym mężczyzną o wspaniałej postawie. W jego wojsku służyła szlachta górska. W końcu marszałek zsiadł z konia, decydując się wspiąć na górę pieszo i tak powitać monarchę. Mężczyźni padli sobie w objęcia. Na ten widok tysiące czapek poleciało w górę, były okrzyki i wiwaty. Wszyscy pojechali do Lubowli, gdzie
na kolejne powitanie huczały działa, a zamkowe schody mieniły się czerwonym suknem, którym były wysłane. Odbyła się uczta. Jan Kazimierz zajmował miejsce na podwyższeniu. Obok siedział nuncjusz Widon, prymas Leszczyński, a dalej dygnitarze, duchowni, i ludzie świeccy. W drugiej sali stół był zastawiony dla szlachty i prostego ludu. Król opowiadał o bitwie w wąwozie, okazując obawę o zdrowie Andrzeja. Lubomirski zaś poinformował monarchę, że poseł wysłany do chana przyprowadził czterdzieści tysięcy ordy, która miała się powiększyć z chwilą zawarcia układu z władcą. Ponadto marszałek wyraził wolę Kozaków, którzy chcieli zasilić szeregi oddziałów króla. Kolacja zakończyła się widowiskiem rycerskim, które było zwieńczeniem uroczystości powitalnych. .
Myslę ze się przyda .
Dodawanie komentarzy zablokowane - Zgłoś nadużycie