Treść zadania

Najlepsze rozwiązanie

• 

  0 0

  pawoxxl12 3.5.2010 (22:07)

  NIEWIEM CZY DOBRZE :/
  
  
  Postać bystrego, kilkuletniego chłopca, który z właściwym sobie urokiem, krok po kroku odkrywa kolejne życiowe prawidła stworzona została przed 50 laty, kiedy to na łamach francuskiego dziennika „Sud-Ouest Dimanche" ukazała się pierwsza ilustrowana historyjka sygnowana przez René Goscinny'ego i Jean Jacquesa Sempé. Od tego momentu kariera Mikołajka i jego szkolnych kolegów - Alcesta, Euzebiusza, Ananiasza, Gotfryda czy Rufusa potoczyła się błyskawicznie, czyniąc z nich postaci rozpoznawane i uwielbiane na całym świecie, co istotne, nie tylko przez młodych czytelników. Paradoksalnie to właśnie ta popularność pierwowzoru literackiego stanowiła nie lada wyzwanie i jak się niestety okazało przeszkodę nie do przejścia dla twórców filmu. Zresztą to nie pierwszy raz, gdy filmowcy mierzą się z przedmiotem dziecięcego kultu i ponoszą sromotną porażkę. Wystarczy wspomnieć o podjętej kilka lat temu próbie przeniesienia na wielki ekran perypetii Garfielda, Jima Davisa („Garfield", reż. Peter Hewitt, 2004). Co z tego wyszło każdy widział.
  
  To co zaproponowali nam francuscy twórcy, reżyser Laurent Tirard oraz scenarzyści, Alain Chabat i Gregoire Vigneron, to sprawnie zrealizowany, dobrze poprowadzony, momentami zabawny, momentami mniej, film familijny. Wszystko byłoby w porządku, bo w zasadzie trudno postrzegać to w kategoriach zarzutów, gdyby nie ciężar (a może właśnie lekkość) pierwowzoru literackiego. Zabrakło tutaj tej wyjątkowej aury, którą wytwarzały rysunkowe historyjki Sempé i Goscinny'ego. W nich najwięcej przyjemności sprawiało słowo, bo to wokół niego zbudowany był ujmujący świat Mikołajka, z jego wszystkimi absurdalnymi problemami i jeszcze bardziej zwariowanymi rozwiązaniami. W filmie, naturalną koleją rzeczy, punkt ciężkości przeniesiony jest w sferę obrazu, co daje więcej ekranowej akcji, ale jednocześnie oddala się od charakterystycznego klimatu wykreowanego i zapoczątkowanego przed 50 laty. Dlatego śmiem twierdzić, że kinowy „Mikołajek" dużo bardziej spodoba się ludziom, dla których będzie to pierwsze spotkanie z tym zabawnym bohaterem... o ile oczywiście tacy istnieją.

  Dodawanie komentarzy zablokowane - Zgłoś nadużycie