Treść zadania

kotka95

Co może nas rozśmieszyć w opowiadaniu A.Czechowa "Końskie nazwisko" ?

"Końskie nazwisko"
Obywatela ziemskiego generał-majora w stanie spoczynku Aleksieja Bułdiejewa zabolał ząb. Generał płukał usta wódką i koniakiem, przykładał do chorego zęba przyparkę z tytoniu, opium, terpentynę, naftę; jodynował szczękę,; w ustach miał watę maczaną w spirytusie... Ale zabiegi były bezskuteczne lub wywoływały mdłości. Przyjechał doktor. Podłubał w zębie, przepisał chininę ale i chinina nie pomogła. Na propozycję wyrwania chorego zęba generał odpowiedział odmownie. Wszyscy domownicy - żona, dzieci, służba, nawet kuchcik Piet'ka - każdy zalecał swój środek. Przyszedł również ekonom Bułdiejewa, Iwan Jewsieicz, i poradził, żeby ząb zamówić.
- Tu w naszym powiecie, panie generale - powiedział - jakieś dziesięć lat temu był akcyźnik Jakow Wasylicz. jak ten człowiek zamawiał zęby! Ho Ho! Nic, tylko się odwróci do okna, poszepcze coś, popluje i jak ręką odjął! Taką już miał moc od przyrodzenia.

- Było nie było - zgodził się Bułdiejew. - Z tego bólu człowiek gotów nie tylko do akcyźnika, ale do starego diabła depeszować. Och, sił już nie mam! Gdzież ten twój akcyźnik mieszka? Jak do niego napisać?

- Zaraz, zaraz... Wasylicz... Jakow Wasylicz... A to mi z głowy wyleciało! A takie niby zwykłe nazwisko! oś jakby końskie... Kobylski? Nie, nie Kobylski. Chwileczkę... Czy nie Ogierski? I nie Ogierski... Pamietam, że końskie, ale jakie - ani rusz...
- Może Źrebięcki?
- Nie, panie generale... Niech pomyślę... Kobyłecki, Kobyliński... Kundelski...
- Kundelski! Toż przecie nie końskie tylko psie! Źróbczyński?
- Nawet i nie Źróbczyński... Koniński... Szkapski... Źrebakiewicz... Nie! Nie to...
- Więc jakże mam do niego pisać? Zastanów się!
- Zaraz, zaraz... Klaczkowski, Klaczkiewicz... Zaprzężny...
- Może Zaprzęgowski? - podsunęła generałowa
Ekonom poszedł do grodu, wzniósł oczy ku niebu i zaczął przypominać sobie nazwisko akcyźnika:
- Źrebecki... Ogierowicz... Ogierkowski... Ani weź! Szkapowski... Chabecki... Stadnikiewicz... Kłusowski... Po chwili zawołano go do państwa.
- Przypomniałeś sobie? - zapytał generał.
- Nijak nie mogę panie generale.
- Może Rumacki? Wierzgalski? Nie?
Cały dom na wyprzódki zaczął dobierać nazwiska. Przetrząśnięto wszystkie maści, gatunki i rasy końskie, nie pominięto grzywy, kopyt i uprzęży... We dworze, w ogrodzie, w izbie czeladnej, w kuchni chodzili ludzie z kąta w kąt, drapali się w głowę i szukali nazwiska. Ekonoma raz po raz wzywano do dworu.
- Tabuński? - pytano go. - Kopytkowski? Brykalski?
- Nie, panie generale - odpowiadał Iwan Jewsieicz i wznosząc oczy do góry myślał na głos: - Konienko... - Konikowski... - Truchciński... Kobyłkowski...
- Tatusiu - wołały dzieci ze swego pokoju. - Parokoński! Uzdowski! Cały dwór stanął na głowie. Zniecierpliwiony, umęczony generał obiecał pięć rubli temu, kto odgadnie właściwe nazwisko więc za ekonomem chodziły całe tłumy...
- Gniazdowski! - Wołano za nim. - Cwaliński! Rozpędowicz!
Nadszedł wieczór, ale na nazwisko jeszcze nie natrafiono. Trzeba było się kłaść spać - a telegram nie został wysłany. Generał przez całą noc oka nie zmrużył. Chodził po pokoju tam i z powrotem i jęczał... O trzeciej nad ranem wyszedł z domu i zapukał do okna ekonoma.
- Czy nie Wałachowski przypadkiem? - zapytał płaczliwie.
- Nie, panie generale, nie Wałachowski - odparł Iwan Jewsieicz wzdychając jak winowajca.
- A może to nie końskie nazwisko, tylko jakieś inne? - Żebym tak zdrów był, panie generale... Końskie... Pamiętam doskonale.
- Ze tez ci tak bracie z głowy wywietrzało... Ja dziś za to nazwisko oddałbym wszystko na świecie. Zmordował mnie ten ból śmiertelnie.

Z rana generał posłał po raz drugi po doktora.
- Niech rwie! - postanowił. - ie mam już siły cierpieć. Przyjechał doktor. Wyrwał chory ząb. Ból ustał natychmiast.(...)

- Panie generale! - krzyknął radośnie nieswoim głosem, wpadając do gabinetu Bułdiejewa. - Przypomniałem sobie! Daj Boże zdrowie doktorowi! Natchnął człowieka! Owsianko! Akcyźnik nazywa się Owsianko! Owsianko, panie generale! proszę słać depeszę do Owsianki!
- A to widziałes? - odparł z pogardą generał podsuwając ekonomowi pod nos dwie figi. - Potrzebne mi teraz twoje końskie nazwisko jak dziura w moście. Każ się wypchać!

Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.

Najlepsze rozwiązanie

  • 0 0

    mogą rozśmieszyć dialogi , które napisane są z humorem.

Rozwiązania

Podobne materiały

Przydatność 80% Streszczenie "Śmierci urzędnika" A. Czechowa.

Pewnego uroczego wieczora egzekutor Iwan Dymitrycz Czerwiakow z zaciekawieniem oglądał operetkę "Dzwony kornewilskie", kiedy raptem kichnął na ekscelencję Bryzżałowa, dyrektora departamentu komunikacji. Przejęty Czerwiakow kilkakrotnie przepraszał dygnitarza, a ten bez większych wahań mu wybaczył. Bohater na siłę szukał jednak dziury w całym, twierdząc, że jego...

Przydatność 75% Recenzja z przedstawienia, pt. "Czechow" (fragmenty sztuk A. Czechowa)

W dniu 28 stycznia 2008 roku byłam w Narodowym Teatrze Edukacji im. Adama Mickiewicza w Szczecinie na przedstawieniu pod tytułem ,,Czehow’’. W spektaklu wykorzystano utwory Antoniego Czechowa „O zgubnym wpływie palenia tytoniu”, „ Niedźwiedź’’ oraz „Oświadczyny” . Opowiada on o wydarzeniach, zwykłych ludzi. Jednoaktówki, nazywane przez Czechowa żartami, zajmują...

Przydatność 65% Dlaczego Iwaszkiewicz nadał swojemu opowiadaniu tytuł „Ikar”?

Dlaczego Iwaszkiewicz nadał swojemu opowiadaniu tytuł „Ikar”? Jarosław Iwaszkiewicz w swoim opowiadaniu przedstawił nam typowe cechy młodego człowieka- lekkomyślność, nierozwaga, a także nie słuchanie starszych. Takie same cechy posiadał Ikar- mityczny syn mistrza Dedala. Posiadał je również Michaś- bohater opowiadania Iwaszkiewicza. Dlaczego akurat do Ikara autor...

Przydatność 70% Plan opisu sytuacji w opowiadaniu "Ikar"

1. Tło sceneria Jest piękny, leti wieczór, czerwiec 1942/43r. Ulice Warszawy tętnią życiem, ludzie spieszą się do domów, handlarze nawołują ostatnich klientów, jeżdżą przepełnioie tramwaje, śpiewają ptaki, pachną kwiaty, zachodzące słońce oświeca domy. Nic nie zapowiada przyszłej tragedii. 2. Zdarzenia: 1) Zauważennie chłopca zaczytanego w książce. 2)...

Przydatność 80% Katastroficzny obraz świata w opowiadaniu "Ulica Krokodyli" Brunona Schulza

"Ulica Krokodyli" Brunona Schulza jest opowiadaniem z tomu "Sklepy cynamonowe", powstałego w latach 1934-1937, bedącego swojego rodzaju zbiorem wspomnień z dzieciństwa autora, który nie ma nic wspolnego z autobiografią, gdyż są one poddane odkształceniu poetyckiemu- jest to przyklad prozy poetyckiej, w której realistyczna fabuła jest sprawą drugorzędna, a na pierwszy plan wysuwa...

0 odpowiada - 0 ogląda - 1 rozwiązań

Dodaj zadanie

Zobacz więcej opcji